Według definicji zaczerpniętej ze słownika języka polskiego abonament to ,,uiszczana regularnie opłata za korzystanie z czegoś lub otrzymywanie czegoś przez określony czas”.
KLIENT wykupuje u mnie usługę – ABONAMENT na określoną ilość godzin – 10, 20 lub więcej. Płaci mi co miesiąc ustaloną kwotę za konkretną ilość godzin, a JA – WIRTUALNA ASYSTENTKA gwarantuję mu gotowość do przepracowania tych godzin dla niego.
Klient płaci mi za zadania, które dla niego wykonam i za moją gotowość do wykonania tych zadań. Przy czym słowo gotowość jest tu kluczem. Tak jak to jest na przykład w abonamencie telefonicznym. Operator, który dostarcza Ci usługi telekomunikacyjne nie zastanawia się co zrobić, jak nie wykorzystasz 500 minut, które masz w zakupionym abonamencie. Podpisujesz umowę na tyle minut czy godzin ile potrzebujesz, operator umożliwia Ci wykonywanie połączeń, opłacasz regularnie faktury i po prostu korzystasz. A jeśli po jakimś czasie okazuje się, że wykupiłaś za dużo godzin i płacisz za coś, czego nie wykorzystujesz – zmniejszasz abonament. Podobnie dostawcy telewizji kablowej, prądu czy czegokolwiek innego. Wystawiają faktury przez cały czas trwania umowy, niezależnie czy korzystasz z ich usług, czy nie.
My jako odbiorcy tych usług, czyli klienci, rozumiemy to i godzimy się na to. Zdajemy sobie sprawę, że jak chcemy mieć dostęp do seriali na Netflixie, to kupujemy dostęp do serwisu na miesiąc i możemy oglądać. Netflixa nie obchodzi, czy je oglądasz, czy nie – dają Ci dostęp, więc oni swój obowiązek spełnili. Jeśli wyjeżdżamy na wakacje to nie informujemy dostawcy prądu, że nie będzie nas w domu przez miesiąc z nadzieją, że nie zapłacimy za ten miesiąc. Owszem, nie zapłacimy za zużyte kWh, ale opłatę stałą zapłacimy tak czy siak.
Mnie jako wirtualną asystentkę obchodzi, czy mój klient wykorzystuje to, za co mi płaci.
Dlatego zmieniłam sposób komunikacji i zaczęłam uświadamiać klientom dokładnie, przed podpisaniem umowy, z czym to się wiąże. Uświadamiam im, że ja nie sprzedaję pakietów godzin (czyli tylu godzin, ile w danym momencie potrzebuje klient, np. 3 godz. mojej pracy w jednym miesiącu), ale usługę współpracy abonamentowej i moją stałą gotowość do pracy z nimi. Czyli, w sytuacji gdy podpisuje ze mną umowę na 10 godzin w miesiącu, to moim obowiązkiem jest przepracowanie dla niego tych 10 godzin, a po stronie mojego klienta – dostarczenie mi pracy na umówione 10 godzin i zapłacenia mi za nie.
Odkąd w ten sposób tłumaczę, na czym polega współpraca ze mną – klienci rozumieją, że nie ma znaczenia czy wykorzystają zakontraktowaną ilość godzin, czy nie – ja i tak wystawię fakturę. Wystawię fakturę, bo nie ustawiam sobie współprac jak leci, byle mieć ich jak najwięcej, tylko tak zarządzam swoim czasem, abym mogła wywiązać się z podjętych zobowiązań.
Dlatego, jeśli klient umawia się ze mną na 10 godzin współpracy, a później nie zleca mi zadań i oczekuje, że ja nie wystawię faktury to jest to bardzo nie w porządku, bo ja mogłabym te 10 godzin zagospodarować sobie biorąc inną współpracę czy inne zlecenie. A nie zrobiłam tego, bo miałam ten czas zarezerwowany dla tego właśnie klienta – tak jak to wynikało z naszej umowy. I to działa w dwie strony. Ja nie zostawię klienta bez wsparcia, bo wzięłam na siebie zbyt dużo współprac i nie dałam rady zrobić zadań dla niego.